Zuza albo czas oddalenia to zapis szaleńczej miłości sześćdziesięciolatka do dwudziestokilkuletniej blond piękności, odnaleziony przez Jerzego Pilcha w narciarskim bucie, na schodach jednej z warszawskich kamienic.
Stary satyr i młodziutka nimfa - uparcie eksponujące ten motyw starożytne ludy wiedziały, co czynią, powiada Jerzy Pilch i zasiada do spisania summy erotycznej, brawurowego traktatu miłosnego, w którym splatają się powieść i esej.
Za Zuzą, zwaną w pewnych kręgach Zmysłową Żanetą, bohater podąża w ciemne zaułki Warszawy, krainę męskiego pożądania. Jednak zatracenie w ramionach księżniczki solarium i silikonu nie oznacza wcale zatracenia poczucia humoru i ironii, z jaką bohater spogląda na swoje swawole - świadom swej groteskowości i zarazem powagi.
Pogoń za Zuzą budzi wspomnienie miłosnych początków: pierwszych młodzieńczych uniesień, pierwszej żony, pierwszej kochanki. Przeczucie końca miesza się z grzeszną, nieustraszoną miłością - do prostytutki o niebieskich oczach i blond włosach, której wierność jest wiernością wyższego rzędu, duchową, bo nie cielesną przecież.
Zuza albo czas oddalenia przełamuje granicę fikcji i życia relacją z placu boju, na którym miłość wydaje się już być dosłownie - na śmierć i życie. Ściśnięta między chwilą uniesienia a ostatnią kropką.